Bimber Boys czyli pięciu muzycznych muszkieterów! Naprawdę lubimy razem grać i zabierać publiczność na szalone koncertowe podróże.
Zaczynaliśmy jako kwartet ale jedno wolne krzesło (to z butami) od początku czekało na Marka i jego perkusję. Przy tym stoliku narodziła się niesamowita grupa Bimber Boys! Zdjęcie (koloryzowane) ze spotkania założycielskiego.
Niewielkie knajpki to nasze ulubione miejsca muzycznych spotkań. Oczywiście wielkie sceny też mają swój klimat ale w ciasnym pubie publiczność jest po prostu bliżej. Bliżej mamy tez do baru :)
Kiedy dopada nas twist zamieniamy się instrumentami i dajemy się porwać szalonym, muzycznym prądom. Wtedy rodzą się nowe piosenki, pomysły i aranżacje. Destylujemy radośnie nasz muzyczny bimberek!
Jarek szyje na basie. Potrafi też śpiewać. Nie tylko basem. Oprócz gitar basowych kocha Bieszczady. I rowery.
Bogdan zwany Bodkiem, oprócz śpiewania, grania na akordeonie, klawiszach i puzonie, spędza czas spotykając piękne fanki i kolegów z wojska. A kolegów ma wszędzie (fanki też).
Kiedy Kris zaryczy swym potężnym głosem brzmi jak Wołodia Wysocki. Ale jeśli zechce, potrafi też być liryczny jak jego skrzypce. W wolnych chwilach gra na organach.
Marek jest jak Ringo Starr albo Phil Collins, to znaczy, że grając na bębnach potrafi równocześnie śpiewać! Potrafi też wyczarowywać niesamowite dźwięki z gitary, a nawet z mandoliny.
Bart to poszukiwacz piosenek. Biega po świecie (realnym i wirtualnym) i uparcie poluje na nowe utwory dla Bimber Boysów. Kiedy nie może nic znaleźć, siada i sam coś pisze. Tutaj zerka w górę sprawdzając czy przypadkiem nie spada na niego jakiś przebój.
Ukłony dla naszej publiczności, jesteście najlepsi! Kłaniamy się pięknie (tak jak kiedyś robili to Beatelsi)! Do zobaczenia na koncertach!